piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 6



Oczami Nicka:
-Nico! Co ty wyrabiasz! Zachowujesz się jak dziedziak! –zaczął Travis.
-Znowu moja wina! To on zaczął! Czemu zawsze mnie obwiniacie?!
-Bo jesteś! Już i tak wystarczająco namieszałeś!
-Tak jak zawsze!? –zapytałem, ale nie czekałem na odpowiedź i odbiegłem.
Czemu zawsze jest moja wina?! No czemu? Szedłem korytarzem kiedy zaatakowała mnie klamka! Prawie mnie uderzyła, ale odskoczyłem. Kto to mógł być, jak nie mój ‘’Najdroższy przyjaciel’’ wraz z jaką nieznana mi dziewczyną.
-Co ty wyrabiasz?!
-Nie czas na pytania –sykną  -Macie gdzieś wolne pokoje?
-Tak, powinny się znaleźć.. ale o co chodzi?
-Zaprowadź mnie do jednego z nich.
 -Magiczne słowo... yhm?
-Proszę, a teraz rusz swoją mroczną dupę i pokaż mi ten pokój!
Kim on do Hadesa jest, żeby mi rozkazywać?! Popatrzyłem się na niego wymownie, ale nie chciałem znowu kłótni. Zaprowadziłem ich do jakiegoś pokoju. Położył tak dziewczynę, bawił się z nią i na końcu uśpił. Ciekawe swoją drogą czy Angela tak umie? W końcu jest dzieckiem Morfeusza. Ja jestem dzieckiem Hadesa i umiem przywoływać umarlaków. Dobra nie ważne.
-To ona. –powiedział albinos.
-Co ona?
-Ona zraniła tą dziewczynę……
-Angele?
-Angela. Ładne imię. Tak ją. Przepraszam że cię oskarżałem, nie miałem racji.
-Każdy ma prawo się pomylić, tylko nie myśl sobie że cię teraz polubię albinosie.
-Dobrze Mroczku –uśmiechną się.
Miałem już powiedzieć coś tupu:” Ja mówię serio”, ale wszedł Will.
-Semika. Angi jest już w łóżeczku. Śpi jak aniołek. Położyłem ją w pokoju z Jackiem. Chyba nie jesteś zły, co? Polubicie się. W każdym razie zatrzymam ją tu kilka dni, na obserwacji. A co to za ślicznotka?
-Nie ma sprawy chętnie ją poznam. To jest Jane. Jest strażniczką jak ja….
-Zaraz zaraz –przerwałem mu- To jest więcej takich jak ty? O Bogowie!
-Nico –powiedział sarkastycznie Will- Jaki ty jesteś miły dla Jacka. To takie urocze –poklepał mnie po głowie.
Will i Jack zaśmiali się.
-Bardzo śmieszne.
-Dobra. To strażniczka miłości. To ona zraniła Angi, ale to nie jej wina. Neumie na razie  nad nią panować.
-To zrozumiałe. Niech się nie martwi nic nie jest naszej ślicznej herosce. Idź połóż się Jack.
-Ok.
Jack wyszedł, a ja zostałem z Willem i Jane, ale ona spała.
-I jak u ciebie Will? Radzisz sobie jako grupowy?
-A czemu miałby sobie nie radzić? W końcu też jestem synem Apolla.
-Gdzie jest Jack? –powiedziała dziewczyna
-Spokojnie, poszedł się położyć. Jestem Will. Miło mi poznać ślicznotko. Nie przejmuj się tym wypadkiem z Angi nic jej nie jest, wiem co mówię jestem uzdrowicielem. Syn Apolla się kłania
-Apolla?! Przecież to bóg Grecki!
-Oni istnieją. Wiem ciężko uwierzyć, ale w końcu jesteś jakąś strażniczką, nie?
-Tak, Will. A ty to kto?
-Nico di Angelo, syn Hadesa.
-Widać to po tobie, taki mroczny jesteś.
-Nieprawda Jane, Nico jest przesłodki. Całkiem jak cytryna. –Will uszczypną mnie w policzek i zaśmiał się. –A teraz odpocznij, a my zobaczymy co u naszej przepięknej.
-Dobrze, panie lekarzu. –uśmiechnęła się i położyła się.
-Chodźmy –powiedział i pociągną mnie za rękaw.




Chwilę później weszliśmy do pokoju w którym Angela i Jack śmiali się i byli cali w śniegu.
 -I co poznaliście się już? –zapytał Will
-Jasne –powiedziała- Ale co mi się wogule stało?
Nikt nie odpowiedział tylko wymieniliśmy spojrzenia, ale musiałem coś jej powiedzieć:
-To był wypadek. Taka jedna dziewczyna cię omyłkowo uderzyła.
-Wypadki chodzą po ludziach, a zwłaszcza kochają mnie –powiedziała i próbowała wstać, ale zachwiała się więc podbiegłem i potrzymałem ją.
-Dziękuję. Chyba przy was nie mam szans się przewrócić.
-Raczej nie –powiedziałem-Jack Jane się przebudziła.
-To ona mnie zraniła?
-Tak –powiedział Jack- Will, zaprowadź mnie tam, dobrze?
-Jasne, Choćmy!
Wyszli i zostałem sam z Angi.
-Bardzo boli?- zapytałem
-Nie. Ale miałam dziwny sen. Czy każdy tak ma?
-Niestety. Nie zostawiłaś czegoś?
-Mój miecz! Gdzie…. –ale nie dokończyła, ponieważ wysunęła zza siebie jej mieczyk.
-Nico –powiedziała tak jakbym co najmniej uratował jej życie.
-Nie ma sprawy.
-Dzięki, kochany jesteś. Dobra lepiej mi opowiadaj jak to było z Jackiem –usiadła a łóżku i machnęła, żeby usiadł koło niej.
Opowiedziałem jej wszystko, a ona z zaciekawieniem słuchała.
Dziwnie się czułem kiedy ja nawijam, a ona nic nie mówi. W końcu zapytała mnie:
-I on tak na ciebie skoczył?
-Tak.
-I ty miałeś miecz?
-Tak.
-I on go widział?
-Tak.
-I chciał bić się z tobą laską?
-Tak.
-Jaki przypał! –zaczęliśmy się śmiać- Jak ja działam na ludzi.
-Co masz na myśli?
-Nie ważne czy mówię dowcip czy o zabójstwie i tak wszyscy się śmieją.
-Ale Nikt nikogo nie zabił.
-Taki żad Głąbku.
-Głąbku?
-Takie czułe zdrobnienie głąba. Mogę tak do ciebie mówić, prawda?
-Jasne.
-A co to za dziewczyna?
-Jakaś strażniczka.
-Czego?
-Nie wiem.
-To Choćmy się dowiedzieć!
Wstała gwałtownie, i by się przewróciła, ale znowu ją złapałem.
-Uważaj Gapciu, bo nogi ci się jeszcze plączą.
-Zaniesiesz mnie?
-Chyba żartujesz.
-Proszę.
-Niech ci będzie, ale nie przyzwyczajaj się. Jesteś chora to ci pomogę.
-A Kidy będę zdrowa to nie będziesz mnie nosił na rękach? –powiedziała unosząc jedną brew.
-Zobaczymy.
Wiozłem ją na ręce i poszliśmy do Willa, Jane i Jacka

#Nida

 https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t34.0-12/11007490_453612621457381_343246773_n.jpg?oh=825557e5dcfe9e808a7ac12680bd64b8&oe=54F37874&__gda__=1425240425_d11e81ee5ea3c82b9782d8c43ab1db82

1 komentarz: