piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 4 (nowi bohaterowie)



Oczami Angeli:
Ratunku!!! Ja to chyba jestem jakaś chora! Dziś jak zawsze poszłam do szkoły  i wszystko było dobrze, ale nagle na fizyce psorka chciała mnie zjeść! Naprawdę! Możecie mi nie wierzyć, ale to prawda! Wiem gadam jak po potuczona. W każdym razie, moja klasa nic nie zobaczyła! Ja chcę zbyt wiele? Ja tylko chcę wiedzieć ja możne nie zauwarzć  2 metrowej bestii?! NO JAK! W każdym razie zaczęłam uciekać, a to coś mnie goniło. Nagle wpadłam na kogoś i wywróciłam się. Świetnie, nie planowałam ginąć jako deserem szkolny potwora. Ku mojemu zdziwieniu nic mnie nie zaatakowało. Obróciłam się i zobaczyłam jaką dziewczynę z włucznią, ale upiornej fizyczki nie było. Dziewczyna pomogła mi wstać i zaczęła mówić:
-Jestem Clarisse La Rue, a ty jak się nazywasz ?
-Jestem Angela Black, dla przyjaciół Angi.
-Miło mi.
-Mi też, ale co się stało z tym e.. z moją psorką?
-Załatwiłam ją.
-No czemu na to nie wpadłam. Głupia jestem. Przeciesz w normalnej szkole nauczyciele jedzą uczniów, a ratują ich starszacy z włóczniami.
Dziewczyna wywróciła oczami.
-Wiec –zaczęła – znasz mitologię?
-Jasne to była moja lektura, ale to było nudne….
- Kojarzysz bogów Greckich? –przerwała
- A o czym jest mitologia –zapytałam z ironią
-To będzie ciężka rozmowa – powiedziała zmierzywszy mnie wzrokiem – Zaczniemy od najważniejszego: BOGOWIE GRECCY ISTNIEJA!
-Wierzę ci.  –powiedziałam tłumiąc śmiech- Zaczekaj tu a ja zadzwonią po takich miłych panów z kawtanem.
-Ja nie żartuję –Warkneła –Zaraz ci wszystko wyjaśnię…
Ze względy na to że była uzbrojona czekałam aż skończy mówić. Słuchałam z uwagą, nagle poczułam że to co opowiada nie jest psychopatyczna ściemą. Coś w jej opowiadaniu o tych herosach i bogach miało wspólnego ze mną.
-To z grubsza tyle. Jeszcze jedna sprawa, wszyscy herosi muszą iść do obozu żeby nie narazić się na takie psorki….
-Zaraz, zaraz  -przerwałam nerwowo- to takich jest więcej ?
-Dużo więcej –westchnęła- W każdym razie powiedz gdzie mieszasz, trzeba uprzedzić twoją rodzinę….
-Ja nie mam rodziny! –powiedziałam gniewnie – Mieszkam w śrocińcu. Moja rodzinka mnie tam oddała. Nikt tam nie zwróci uwagi jak zniknę.
-okej –powiedziała lekko zaskoczonym  głosem – to ruszamy do obozu.
Wyszliśmy na boisko. Stał tam rydwan zaprzężony w pegazy! Co to jest!!! Kucyki pony czy co?!
Clarisse widocznie odgadła moje myśli i powiedziała:
-Nie martw się, nic nam nie będzie.
-Okej. Ufam ci uratowałaś mnie przed zmutowaną panią od fizyki.
Weszłam z nią do rydwanu i zapytałam:
-Jak szybko one biegają?
-One nie biegają. –powiedziała z jakimś dziwnym uśmiechem.
-To jak się poruszają??
Ale dziewczyna nie odpowiedziała mi. Krzyknęła :”Wio!” i  unieśliśmy się w powietrze. Ludzie ja mam lęk wysokości.!!! Przez całą drogę krzyczałam!!! Clarisse chciała nie uspokoić i powiedziała że konię speszę i się rozbijemy. Kto normalny mówi o śmierci osobie która się tego boi!? Po długiej i cięszkiej podróży wylądowaliśmy. Wyskoczyłam i zaczęłam  całować ziemię
-Ochłoń trochę papieżu – powiedziała kierownicza naszego rydwany.
Wstałam lekko zakłopotana, wytrzepałam się i zobaczyłam że ponad 200 ludzi patrzy się na mnie całującą ich trawnik. Ojć, chyba zły początek? Mimo wszystko podeszła do mnie jakaś blondynka i zaczeła mówić:
-Hej! Jestem Annabeth Chese, córka Ateny, dla przyjaciół Ann. A ty jak się nazywasz?
-Angela Black, dla przyjaciół Angi. Co to za miejsce?
Jednak nie odpowiedziała mi tylko popatrzyła mi na głowę jak reszta.
 – Ok. –powiedziałam zdezorientowana – Wiem mam piękne włosy, ale bez przesady…
-To nie to –powiedziała Ann – zostałaś uznana.
-Ok. Mam się cieszyć czy uciekać?
-To pierwsze. Zostać uznanym oznacza, że twój boski rodzić przyznał się do ciebie.
-I bóg mu zapłać, po 14 latach. –powiedziałam z lekom złością -Ann uśmiechnęła się
-Witaj Angi, córko Morfeusza -powiedziała ze śmiechem.
-Witaj! –powiedziałam wyniosłym głosem  - kolejny raz!
Annabeth roześmiała się. Reszta ludzi rozeszła się, zostałam tylko z Ann i Clarisse. Blondzia zaczęła mówić:
-Dziś do obozu wrócił mój chłopak. Jest synem Posejdona. Przyniósł wraz z Nickiem synem Hadesa jakiegoś rannego chłopaka. Pójdę po nich i przedstawię ci ich.
Dziewczyna wstała i pobiegła w kierunku jeziora.
-Co to za dwóch? – zapytałam Clarisse – Jacy są?
-Zobaczysz…..

#Nida

https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t34.0-12/11005546_447270125424964_1300558745_n.jpg?oh=48f04623803084e753c22b8ffea9b5f0&oe=54E09C7D&__gda__=1424011821_4f207a2b14b5a77655eb64bb2ad8f2cd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz