niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 5



Oczami Angeli:
To był mój pierwszy dzień i gdybym nie zdobyła nowego śmiertelnego wroga było by całkiem super. Na początku poznałam moje nowe kumpele Clarisse i Ann. Później spotkałam najpiękniejszego chłopaka świata. Był mniej więcej w moim wieku, miał piękne czarne włosy i bajeczne oczy, miał na imię Percy.  Jeden problem: To chłopak Ann. Trudno, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Oprócz niego poznałam Nicka. Z tego co pamiętam był synem Hadesa. Percy poprosił go żeby mnie oprowadził. Pokazał mi cały obóz i odprowadził do domku. Na początku wydawał się trochę zryty, ale jest spoko. Pierwsze moje problemy zaczęły się właśnie w tym miejscu. Wchodząc do domu, uderzyłam klamką w stolik, który poleciał na dziewczynę. Przeze mnie  miała rozbitą nogę. Od razu mnie znienawidziła. Mój domek nie był zbyt wykwintny, ale sprawiał że chciało się położyć spać. Oprócz mnie były tam jeszcze trzy osoby: Clovis, Stella i mój nowy wróg Ashley. Przywitałam się, przedstawiłam i poszłam spać. Całą noc miałam koszmary. Śniło mi się że biegnę przez las i uciekam przed potworami. W końcu wywróciłam się i już miałam zginąć, ale obudziłam się. Spojrzałam na zegar na ścianie. Była piąta rano!!! Próbowałam usnąć, ale nie dałam rady. Wstałam, ubrałam się w koszulkę obozu którą wczoraj dał mi  Clovis, chwyciłam bluzę i wyszłam na dwór. Ranek był dość pochmurny i chłodny. Szłam sama przez pusty obóz, gdy nagle usłyszałam szczęk broni ze strony areny. Przyspieszonym krokiem poszłam w tam. Kiedy weszłam zobaczyłam Nicka walczącego z kościotrupami! Ja chyba jeszcze wiele rzeczy nie wiem. Po krótkiej chwili bezmyślnie krzyknęłam:
-Nico!
Chłopak obrócił się gwałtownie w moją stronę. Niestety przez to, jeden z umarlaków wybił mu miecz z ręki i zaatakował. Nico zrobił unik i pstrykną w palce, a oni zniknęli. Zdołałam tylko wydusić z siebie ciche:
-Lał!
Zapadła niezręczna cisza, którą przerwałam:
-Hej –powiedziałam z lekkim zakłopotaniem.
-Cześć –powiedział patrząc na mnie z wielkim zdziwieniem – co ty… tu… no… nie śpisz?
-Nie mogła i postanowiłam się przejść.
-Aha
I znowu cisza.
-Co tu robisz? –zapytał
-Mówiłam że nie mogłam spać, ale wiem przeciesz po prostu taki jesteś –zaśmiałam się cytują go.
-Właśnie –powiedział zakłopotany
-Ja też będę tak robić?
-Jak?
-No, kościotrupy i miecze?
-Kościotrupy to działka dzieci Hadesa, a ty chyba nie jesteś moją siostrą co?
-Nie. A co z mieczami?
-Pewnie, ktoś cię nauczy walczyć różną bronią i wkrótce dostaniesz miecz.
-A ty kogoś uczysz?
-Nie
-Naucz mnie! –doskoczyłam do niego łapiąc go za rękę.
-Ja się za bardzo nie znam…
-Jak to się nie znasz?! Przecież walczyłeś sam z kościotrupami! Jesteś genialny!
Nico uwolnił się z mojego uścisku i powiedział zawstydzonym głosem:
-Dziękuję
-No i jak będzie? Zgadzasz się?
-Dobrze, ale uprzedzam nie jestem zbyt dobry…
-Mądry, przystojny i do teko taki skromny –Powiedziałam puszczając mu oczko. W sumie polubiłam tego emoka.
-Od czego zaczynamy, Mistrzuniuniu?
-Może od broni –zapytał, a jego oczach pojawił się błysk.
Obrócił się i machną że bym szła za nim. Wyszliśmy z areny i poszliśmy w stronę domków.
-Gdzie idziemy? –zapytałam
-Po broń
Doszliśmy do domku numer 13. Ściany domku były obsydianowi, a nad drzwiami wisiała czaszka. Dookoła zawieszone były pochodnie z zielony ogniem.
-Mój domek –powiedział Nico
-Jakiś mroczny kolo musiał go projektować. Nie boisz się w nim mieszkać?
-Wiesz, to mój projekt, ale w podziemiu jest mam bardziej mroczny dom.
-Jak to w podziemi?!
-Chodźmy.
Domek nie wyglądał bardziej przyjaźnie w środku. Wszystko było upiorne, a zwłaszcza łóżka w kształcie trumien.
-Masz niesamowitą wyobrażanie. Nie myślisz czasem nad nowymi sposobami na masową śmierć?
-Bardzo śmieszne –powiedział lekko oburzony
W tej chwili zaczęłam się śmiać. Przewróciłam się o jakąś rzecz i upadłam na łóżko.  Śmiałam się jeszcze chwilę po czym usiadłam z z wielkim uśmiechem.
-Już ci lepiej?
-Tak
-To podejdź tu mam dla ciebie broń idealną.
Uklękliśmy koło czarnej rzeźbionej skrzyni, z której Nico wyją miecz.
Szczerze nie widziałam w życiu dużo mieczy ale ten wydawał mi się najładniejszy na świecie. Miał piękną rękojeść z jakiegoś białego drewna, zawiniętego w biały aksamit. Na dole była wyrzeźbiona lilia. Ostrze było tak samo czarne jak w mieczu Nicka, ale były na nim namalowane białe lilie. Cudo!
Dziwne jest to, że miałam wrażenie że już kiedyś go widziałam1 Ale niby gdzie?
-Floris Lilium –powiedział
-Co?
- Floris Lilium, kwiat lilii. Tak się nazywa. I jak podoba się?
-Tak! Jest cudny! Do kogo należy?
-Weź go do ręki.
Delikatnie wzięłam piękną broń i przyglądałam się jej z uwagą. Czułam jakby rękojeść była wyrzeźbiona specjalnie dla mnie.
-I jak, wygodny?
-Bardzo, ale to czyj jest?
-Myślę że twój.
Popatrzyłam się na niego  zaskoczona.
-Jak to mój?
-Po prostu musisz mieć jakąś broń. Ta kiedyś była moja, dostałem ją od Ojca. Tak samo jak mój miecz jest ze stygijskiego żelaza, ale jakoś wolę swoją starą broń. Więc jeśli ci odpowiada to jest twój.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!! –Rzuciłam się z wdzięcznością na szyję Nicka.
-Ni ma za co. – powiedział uśmiechając się. –Ale teraz trzeba go wypróbować.
Szliśmy właśnie na arenę, kiedy coś z tyłu uderzyło mnie w głowę. Zachwiałam się na nogach, jednak nie upadłam. Nico błyskawicznie wziął mnie na ręce. Pamiętam jeszcze, że coś do mnie mówił, ale zakręciło mi się w głowie i zemdlałam.

#Nida 


 https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t34.0-12/11004041_451339998351310_1449522332_n.jpg?oh=1be11eeb11865ab204f767c8e67dccf4&oe=54ED06C6&__gda__=1424747414_131de7f2c34c895da800fcc7316df90f

1 komentarz: