Oczami Nicka:
-Nico! Co ty wyrabiasz!
Zachowujesz się jak dziedziak! –zaczął Travis.
-Znowu moja wina! To on
zaczął! Czemu zawsze mnie obwiniacie?!
-Bo jesteś! Już i tak
wystarczająco namieszałeś!
-Tak jak zawsze!?
–zapytałem, ale nie czekałem na odpowiedź i odbiegłem.
Czemu zawsze jest moja
wina?! No czemu? Szedłem korytarzem kiedy zaatakowała mnie klamka! Prawie mnie
uderzyła, ale odskoczyłem. Kto to mógł być, jak nie mój ‘’Najdroższy
przyjaciel’’ wraz z jaką nieznana mi dziewczyną.
-Co ty wyrabiasz?!
-Nie czas na
pytania –sykną -Macie gdzieś wolne
pokoje?
-Tak, powinny
się znaleźć.. ale o co chodzi?
-Zaprowadź mnie
do jednego z nich.
-Magiczne słowo... yhm?
-Proszę, a teraz
rusz swoją mroczną dupę i pokaż mi ten pokój!
Kim on do Hadesa
jest, żeby mi rozkazywać?! Popatrzyłem się na niego wymownie, ale nie chciałem
znowu kłótni. Zaprowadziłem ich do jakiegoś pokoju. Położył tak dziewczynę,
bawił się z nią i na końcu uśpił. Ciekawe swoją drogą czy Angela tak umie? W
końcu jest dzieckiem Morfeusza. Ja jestem dzieckiem Hadesa i umiem przywoływać
umarlaków. Dobra nie ważne.
-To ona.
–powiedział albinos.
-Co ona?
-Ona zraniła tą
dziewczynę……
-Angele?
-Angela. Ładne
imię. Tak ją. Przepraszam że cię oskarżałem, nie miałem racji.
-Każdy ma prawo
się pomylić, tylko nie myśl sobie że cię teraz polubię albinosie.
-Dobrze Mroczku
–uśmiechną się.
Miałem już
powiedzieć coś tupu:” Ja mówię serio”, ale wszedł Will.
-Semika. Angi
jest już w łóżeczku. Śpi jak aniołek. Położyłem ją w pokoju z Jackiem. Chyba
nie jesteś zły, co? Polubicie się. W każdym razie zatrzymam ją tu kilka dni, na
obserwacji. A co to za ślicznotka?
-Nie ma sprawy
chętnie ją poznam. To jest Jane. Jest strażniczką jak ja….
-Zaraz zaraz
–przerwałem mu- To jest więcej takich jak ty? O Bogowie!
-Nico –powiedział
sarkastycznie Will- Jaki ty jesteś miły dla Jacka. To takie urocze –poklepał
mnie po głowie.
Will i Jack
zaśmiali się.
-Bardzo
śmieszne.
-Dobra. To
strażniczka miłości. To ona zraniła Angi, ale to nie jej wina. Neumie na
razie nad nią panować.
-To zrozumiałe.
Niech się nie martwi nic nie jest naszej ślicznej herosce. Idź połóż się Jack.
-Ok.
Jack wyszedł, a
ja zostałem z Willem i Jane, ale ona spała.
-I jak u ciebie
Will? Radzisz sobie jako grupowy?
-A czemu miałby
sobie nie radzić? W końcu też jestem synem Apolla.
-Gdzie jest
Jack? –powiedziała dziewczyna
-Spokojnie,
poszedł się położyć. Jestem Will. Miło mi poznać ślicznotko. Nie przejmuj się
tym wypadkiem z Angi nic jej nie jest, wiem co mówię jestem uzdrowicielem. Syn
Apolla się kłania
-Apolla?! Przecież to bóg Grecki!
-Oni istnieją.
Wiem ciężko uwierzyć, ale w końcu jesteś jakąś strażniczką, nie?
-Tak, Will. A ty
to kto?
-Nico di Angelo,
syn Hadesa.
-Widać to po
tobie, taki mroczny jesteś.
-Nieprawda Jane,
Nico jest przesłodki. Całkiem jak cytryna. –Will uszczypną mnie w policzek i
zaśmiał się. –A teraz odpocznij, a my zobaczymy co u naszej przepięknej.
-Dobrze, panie
lekarzu. –uśmiechnęła się i położyła się.
-Chodźmy
–powiedział i pociągną mnie za rękaw.
Chwilę później
weszliśmy do pokoju w którym Angela i Jack śmiali się i byli cali w śniegu.
-I co poznaliście się już? –zapytał Will
-Jasne –powiedziała- Ale
co mi się wogule stało?
Nikt nie odpowiedział
tylko wymieniliśmy spojrzenia, ale musiałem coś jej powiedzieć:
-To był wypadek.
Taka jedna dziewczyna cię omyłkowo uderzyła.
-Wypadki chodzą
po ludziach, a zwłaszcza kochają mnie –powiedziała i próbowała wstać, ale
zachwiała się więc podbiegłem i potrzymałem ją.
-Dziękuję. Chyba
przy was nie mam szans się przewrócić.
-Raczej nie
–powiedziałem-Jack Jane się przebudziła.
-To ona mnie
zraniła?
-Tak –powiedział
Jack- Will, zaprowadź mnie tam, dobrze?
-Jasne, Choćmy!
Wyszli i
zostałem sam z Angi.
-Bardzo boli?-
zapytałem
-Nie. Ale miałam
dziwny sen. Czy każdy tak ma?
-Niestety. Nie
zostawiłaś czegoś?
-Mój miecz!
Gdzie…. –ale nie dokończyła, ponieważ wysunęła zza siebie jej mieczyk.
-Nico
–powiedziała tak jakbym co najmniej uratował jej życie.
-Nie ma sprawy.
-Dzięki, kochany
jesteś. Dobra lepiej mi opowiadaj jak to było z Jackiem –usiadła a łóżku i
machnęła, żeby usiadł koło niej.
Opowiedziałem
jej wszystko, a ona z zaciekawieniem słuchała.
Dziwnie się
czułem kiedy ja nawijam, a ona nic nie mówi. W końcu zapytała mnie:
-I on tak na
ciebie skoczył?
-Tak.
-I ty miałeś
miecz?
-Tak.
-I on go
widział?
-Tak.
-I chciał bić
się z tobą laską?
-Tak.
-Jaki przypał!
–zaczęliśmy się śmiać- Jak ja działam na ludzi.
-Co masz na
myśli?
-Nie ważne czy
mówię dowcip czy o zabójstwie i tak wszyscy się śmieją.
-Ale Nikt nikogo
nie zabił.
-Taki żad Głąbku.
-Głąbku?
-Takie czułe zdrobnienie
głąba. Mogę tak do ciebie mówić, prawda?
-Jasne.
-A co to za
dziewczyna?
-Jakaś
strażniczka.
-Czego?
-Nie wiem.
-To Choćmy się
dowiedzieć!
Wstała
gwałtownie, i by się przewróciła, ale znowu ją złapałem.
-Uważaj Gapciu,
bo nogi ci się jeszcze plączą.
-Zaniesiesz
mnie?
-Chyba
żartujesz.
-Proszę.
-Niech ci
będzie, ale nie przyzwyczajaj się. Jesteś chora to ci pomogę.
-A Kidy będę
zdrowa to nie będziesz mnie nosił na rękach? –powiedziała unosząc jedną brew.
-Zobaczymy.
Wiozłem ją na ręce
i poszliśmy do Willa, Jane i Jacka
#Nida
Oooo jak sweet :3
OdpowiedzUsuń