Oczami Jane:
Willa i Nicka
nie było już od dłuższego czasu, najwyraźniej coś ich zatrzymało. Nie chciało
mi się dłużej spać, dlatego wstałam z łóżka by rozprostować nogi. Powoli
zaczynało mi się nudzić, więc postanowiłam sobie pośpiewać. Gdy zaczęłam nucić
fragment mojej ulubionej piosenki, usłyszałam tupot stup uderzających o
posadzkę. To był Jack.
-Ładnie śpiewasz. -powiedział wchodząc.
Zaczerwieniłam
się, aż tak bardzo było mnie słychać?
-Dziękuję -bąknęłam
Okazało się że był z nim Will.
-Mogłabyś być
piosenkarką, naprawdę masz mocny głos.
Zdałam sobie
sprawę, że słyszeli mnie wszyscy znajdujący się w lecznicy. Chyba za bardzo
dałam się ponieść.
-Nie przejmuj
się księżniczko, ściany są dźwiękom szczelne. -uspokoił mnie Will.-
-Usłyszeliśmy cię dopiero wtedy, gdy stanieliśmy pod drzwiami.
Odetchnęłam z
ulgą, jednak nie zrobiłam z siebie całkowitego pośmiewiska.
-Jak się
czujesz? -spytał Jack.
-Jest dobrze,
ale nadal czuję się winna. Przecież mogłam was zabić.
-To nie twoja wina. -podniósł mnie na
duchu.-Po prostu nie umiesz jeszcze panować nad swoją mocą, pomogę ci.
-Nie wiem czy
dam radę.
–Na pewno się
uda, przecież księżyc zrobił z ciebie strażniczkę, a do tej funkcji nie wybiera
się byle kogo.
Uśmiechnęłam
się, Jack umiał pocieszać. Od razu poczułam się lepiej. Nagle ktoś zapukał do
drzwi.
-Proszę! -odezwał
się Will.
Do pokoju wszedł Nico niosąc na rękach
dziewczynę. Uświadomiłam sobie że to ją, prawie zabiłam swoją mocą. Zakręciło
mi się w głowie, nie chcę ponownie jej zranić.
-Jane, wszystko dobrze? -zaniepokoił się Jack.
Tylko kiwnęłam głową, nie byłam w stanie mówić. Ta sytuacja zaczęła mnie
przerastać.
-Cześć jestem Angela, dla znajomych Angi.
Córka Morfeusza.-przedstawiła się.
W oczach zaczęły mi się zbierać łzy, jak ja
mogłam ją skrzywdzić?/! Angela widząc mój płacz, usiadła obok i mnie
przytuliła! Miałam zamiar się odsunąć, lecz ona wtedy bardziej wzmocniła
uścisk.
-Nic się nie
stało, teraz przynajmniej wszyscy noszą mnie na rękach.-powiedziała, patrząc na
Nicka.
Od razu stałam
się weselsza.
-Przepraszam. -odparłam-
nie chciałam ciebie zranić.
-Każdemu się zdarza,
na przykład przeze mnie, moja siostra rozbiła sobie nogę. To znaczy ja jej
rozbiłam nogę, ale to szczegół.
Zaśmiałyśmy się,
chyba zostaniemy przyjaciółkami. Była bardzo podobna do Jacka, oczywiście pod
względem zachowania. Dopiero po paru minutach udało mi się wyswobodzić z jej
ramion.
-Angela, trzeba
wracać do twojego pokoju, musisz odpocząć. -mruknął Nico.
-No dobrze, już
idę. -chyba nie była z tego zadowolona.
-Pójdę z nimi,
potrzebują fachowej pomocy. -odparł Will.
Zostałam w
pokoju tylko z Jackiem.
-Mógłbyś mi
powiedzieć coś o tej przepowiedni? -zagadnęłam.
-Oczywiście. -zaczął
swoje opowiadanie. -Nasz drogi księżyc miał stworzyć nowego strażnika, gdy Mrok
zacznie odzyskiwać siły i stanie się silniejszy. Nie wierzyliśmy że ta chwila
wogule nadejdzie, więc nie spodziewaliśmy się twojego przybycia.
-To jest nas
więcej?/!
-Tak, istnieje
Piaskowy Ludek, Święty Mikołaj, Zając Wielkanocny i Wróżka Zębuszka.
-Mam nadzieję że
kiedyś ich poznam, a kim jest Mrok?
-To nasz odwieczny wróg, chce podbić cały
świat by wszędzie panowała ciemność. Służą mu koszmary i inne mroczne
stworzenia. Ale jego głównym celem jest uśmiercenie wszystkich strażników.
-Już go nie lubię. -stwierdziłam.
-Dobrze, bo od
teraz, ciebie też chce zniszczyć. Już zapewne wie o wyborze nowego strażnika.
-Są jeszcze
jakieś ważne sprawy, o których chciałbyś mi powiedzieć?
-Tak, strażnicy
zyskują siłę dzięki wierzącym w nich dzieciom. Jeżeli poczujesz się gorzej to
oznacza, że przestały w ciebie wierzyć. Więc nie zdziw się gdy będziesz
przechodzić przez ludzi jak duch, najpierw musisz sprawić żeby uwierzyli.
-Rozumiem...i
bardzo ci dziękuję za pomoc, bez ciebie na pewno nie dałabym sobie rady.
-Nie ma sprawy,
to był mój obowiązek. A teraz pozwól jeżeli pójdę się położyć, jestem
wykończony.
-Dobrze, do zobaczenia.
–Do zobaczenia.
I znowu zostałam
sama.