Oczami
Elsy:
Znów znalazłam
się w obskurnym gabinecie Mroka. Tylko tym razem nie miałam ochoty z nim
rozmawiać. Straciłam cały zapał, gdy tylko dowiedziałam się kogo mam zabić. Bez
przerwy myślałam o Jacku, nie chciałam dopuścić do siebie świadomości że mam go
skrzywdzić. Jednak musiałam to zrobić dla Anny, chociaż czasami (zawsze) była
denerwująca to i tak ją kochałam. Z rozmyślań wyrwał mnie chropowaty głos
Mroka.
-Ziemia do Elsy!
–
Tak o co chodzi?
-spytałam beznamiętnie.
-Przez ostatnie
pięć minut tępo gapiłaś się w ścianę ....ale przejdźmy do rzeczy....przedstawię
Ci mój nowy pomysł....-odparł z zapałem.
-Super.- tym jednym słowem całkowicie go
zgasiłam. Jego twarz pokryła się czerwienią, był na mnie bardzo wściekły, ale
się nie odezwał. Zaczął nerwowo grzebać w swojej szufladzie. Nie mineło parę
sekund gdy znalazł to czego szukał. Położył przedemną bardzo starą mapę i nowy
plan ataku. Z niesmakiem chwyciłam pierwszy przedmiot i zaczęłam mu się
przyglądać. Na brudnym, ropadającym się w rękach papierze namalowana była
piękna kraina z lotu ptaka. Domyśliłam się że to właśnie w tych rejonach teraz
znajdował się Jack. Zaś na drugiej kartce był opisany cały przebieg mojej
misji. Pod wpływem surowego spojrzenia Mroka, nie mając innego wyboru zajęłam
się czytaniem. ATAK NASTĄPI W MOMĘCIE GDY JACK BĘDZIE PRZEBYWAŁ DALEKO OD
OBOZU. NAKŁONI GO DO TEGO ELSA, BĘDZIE UCIEKAŁA, CORAZ BARDZIEJ ODDALAJĄC SIĘ
OD DOMU HEROSÓW, JACK BĘDZIE ZA NIĄ PODĄŻAŁ PUKI NIE STRACI JEJ Z OCZU. WTEDY
ZAATAKUJE GO ARMIA MOICH KOSZMARÓW. NICZEGO NIE ŚWIADOM ZOSTANIE DŹGNIĘTY OD
TYŁU MAGICZNYM SZTYLETEM W SAMO SERCE, PRZEZ ELSE. Ten plan był jeszcze
bardziej przerażający niż poprzedni. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że
Mrok jest zdolny do uknucia tak okropnej intrygi. Coraz bardziej przerażało
mnie jego zachowanie.
-Z powodu tych
komplikacji, dopiero jutro przystąpisz do zadania. Wyglądał na zadowolonego,
chyba wyczuł jaki ogromny nie pokuj wzbudził we mnie jego chory pomysł.
-Mogę już iść? -spytałam
znudzona. Popatrzył na mnie gniewnie i syknął.
-Wynocha!
Wychodząc mocno
trzasnęłam drzwiami, by jeszcze bardziej go zdenerwować. Miałam serdecznie dość
jego bezczelnego zachowania. Po drodze do pokoju dużo rozmyślałam o tym, czy
nie udałoby mi się z tąd uciec, oczywiście wraz z Anką. Jednak pożuciłam złudne
nadzieje, wiedziałam że gdy tylko sprubuję wystawić stopę poza zamek bez
pozwolenia Mroczka, zaatakuje mnie cała horda smolistych potworów. W końcu
dotarłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko. Wiedziałam że jeszcze czeka
mnie 2-godzinny trening, więc wolałam nabrać energii przed tą męczarnią. Gdy
tylko przymknęłam oczy odrazu usnęłam, śniłam o Jacku, zdawał się być taki
piękny i realistyczny. Jego białe zęby były idealnie widoczne w cudnym
uśmiechu. W oczach było widać wielką radość, a włosy były ułożone w zamierzonym
nieładzie. Nie wierzę! Chyba się zakochałam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz