środa, 11 marca 2015

Rozdział 6



Oczami Angeli:

Siedziałam z Nickiem i Willem w pokoju.
- Już lepiej się czujesz ślicznotko? -zapytał Will
- Tak
 - To świetnie. Muszę zajrzeć do Jane. Nico pomożesz mi?
- Jasne -odparł niezbyt zadowolony.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się, dając mu do zrozumienia, że nic mi nie jest. Wyszli i zostałam sama.
 Nagle usłyszałam cichy głos, obróciłam się i zobaczyłam stojącą za mną lśniącą, bladą dziewczynę.
 -Kim jesteś? -głos zaczął mi drżeć. Nie odpowiedziała, tylko machnęła ręką i pojawił się obraz. Widziałam na nim rannego Jacka i dwóch ludzi.
- Jack! -krzyknęłam zrozpaczona, poczym chwyciłam miecz i wybiegłam z pokoju.
 Biegłam dworem, nikogo prócz mnie tutaj nie było. Minęło sporo czasu zanim znalazłam to czego szukałam. Gdy usłyszałam złowieszczy śmiech, pobiegłam w tamtym kierunku, stanęłam za drzewem i zobaczyłam Jacka. Leżał na okropnie zranionych plecach, z których w każdej chwili sączyło się coraz więcej krwi. Obok niego stał obrzydliwy mężczyzna w czarnej szacie. Niedaleko, całej tej scenie przyglądała niebieskooka dziewczyna, trzymała w ręce lodowy sztylet. Wyglądała na załamaną.
-Wreszcie się udało! -wykrzyknął nieznajomy. -Pokonałem wielkiego Jacka Frosta!
Zaczął rechotać tym swoim zrytym śmiechem, przypominającym wrzaski rodzącego pawiana. Spojrzałam na Jacka, wogule się nie ruszał, wyglądał na martwego. Musiałam jak najszybciej mu pomóc. Wyszłam ze swojej kryjówki i uderzyłam mieczem w twarz mężczyzny. Gdy on wrzeszczał z bólu, szybko podbiegłam do Jacka. Pochyliłam się nad nim, ale ktoś kopnął mnie w biodro. Poleciałam , na bok, upuściłam broń i uderzyłam w drzewo. Był to ten dziwny facet. Przyjrzał się mi, po czym rozkazał niebieskookiej:
-Zabij ją, albo Anna zginie.
Dziewczyna chwilę się wahała, ale w końcu rzuciła się na mnie. Byłam bezbronna. Zasłoniłam się rękami czekając na koniec, kiedy usłyszałam jej krzyk. Podniosłam wzrok, tajemnicza blondynka, chwiała się na nogach. Była cała poszarpana, a wokół niej tańczyły czarne promienie, które co chwila ją atakowały. Mocno zraniona upadła na ziemię. Opuściłam ręce i ataki ustały. CZY JA TO ZROBIŁAM? Dziwny mężczyzna, spojrzał na mnie i powiedział:
-To mi wiele utrudnia.
Nagle usłyszałam krzyk:
-Angela!!! - To byli Will i Nico. Rzucili się na rodzącego pawiana, ale on machną ręką i znikną wraz ze swoją znajomą.
-Angi! Jack! -wrzasną Nico, podbiegł do mnie, a Will kucnął przy ciele Jacka.
-Co tu się stało? -zapytał syn Hadesa. -Jack...-wskazałam palcem , na martwego już przyjaciela- Czy on…
-Nie oddycha –przerwał mi Will
 Zakręciło mi się w głowie i zemdlałam. Pamiętam jeszcze że Nico zapytał:
-Angi co ci jest?! Niestety zdołała z siebie wyksztusić tylko:
 -Rodzący pawian -i odpłynęłam na dobre.

………………………………………………………………….…………………………..

Obudziłam się w jednym z pokojów w lecznicy.
-Jest tu ktoś? -zawołałam.
 Niestety nikt mi nie odpowiedział, więc wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Szłam korytarzem, nagle ktoś mnie zawołał.
 -Angi!!!
Obróciłam się i zobaczyłam Jane, była bardzo roztrzęsiona i całą twarz miała mokrą od łez.
 -Co się stało? -spytałam.
 -Jack...
 -Co Jack? Co z nim?
-On...on nie żyje. -z jej oczu zaczęły spadać kolejne krople łez. Nie mogłam nic powiedzieć, zrobiło mi się słabo i upadłam na ziemię.
 -Angi! Co ci jest?!
 Jednak nie odpowiedziałam. Zaczęłam płakać. Mogłam mu pomóc! Mógł jeszcze żyć! Nie zdążyłam! To moje wina!
-Właśnie, palą całun. Choćmy. - powiedziała Jane. .

…………………………………………………………………………………………………..

Weszliśmy na arenę. Na środku stało ognisko na którym leżał Jack. Obok niego stał Will i Katie, która trzymała jego połamaną laskę. Jane szturchnęła mnie i pokazała na chłopaka stojąca niedaleko nas. To był Nico.
 -To ja....
 -Idź. - Przerwała mi Jane i kiwnęła zachęcająco głową.
 Zostawiłam ją i ruszyłam w stronę mojego przyjaciela.
-Hej –powiedziałam.
 Nico obrócił się w moją stronę. Miał rozczochrane włosy, smutną minę i szkliste oczy.
-Cześć. Lepiej się czujesz?
 -Chyba. Jak on... no wiesz?
 -Nie żył, kiedy was znaleźliśmy.
Chciałam mu odpowiedzieć, ale język mi się plątał, łzy napłynęły mi do oczy i zaczęłam płakać. Nico poszedł i przytulił mnie.
 -To moja wina. -powiedziałam
-Nieprawda, bo moja. Gdybym wtedy z nim nie walczył.
Łza spłynęła mu po policzku.
-To ja nie zdążyłam z pomocą.
-Ale skąt ty....
-Herosi -przerwał mu głośny okrzyk Willa- żegnamy dzisiaj, naszego przyjaciela. Jacka Frosta. Proszę o całun.
Dwie dziewczyny przyniosły niebieską narzutę z wychowanymi płatkami śniegu i narzuciły ją na zmarłego. Will wziął do ręki pochodnie. Obróciłam wzrok, a Nico wzmocnił swój uścisk.
-Stop! -krzyknęła Katie - Dusza za dusze!
Wszyscy, wymienili nerwowe spojrzenia, a potem przerzucili swój wzrok na Nicka. Dopiero teraz zorjętowałam się, że nadal trzymał mnie w ramionach. Zrobiłam się cała czerwona. Wysunęłam się z Jego uścisku i zrobiłam kilka kroków do tyłu. Zawstydzona czekałam co się dalej wydarzy, zawadzając sobie pytanie: O co chodzi?

#Nida

6 komentarzy:

  1. Jedyne czego mi brakuje to więcej Jelsy, po za tym jest super, czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi nie brakuje niczego.Jelsa nie zawsze musi być.Na serio super rozdział!!!!!Dusza za duszę!!!?Te słowa grzmotnęły mną o ścianę!No dobra rozumiem że Katie lubi Jacka,ale znają się ile?Dzień?Dwa dni?Wow!!!Na serio nic więcej nie wykrztuszę,bo myśli mi wirują jak szalone!!!chciałabym pisać tak świetnego bloga!!!!Czekam na next!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNE! Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękujemy <3 Miło nam że ktoś czyta naszego bloga :D Naprawdę miło czyta się komentarze od was ;) Jeszce raz Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nico i Angela ♥ Kosiaaam ich

    OdpowiedzUsuń
  6. SYN HADESA MOŻE COFNĄĆ WYROK ŚMIERCI?!

    OdpowiedzUsuń