wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 5



Oczami Elsy:
Znów znalazłam się w obskurnym gabinecie Mroka. Tylko tym razem nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Straciłam cały zapał, gdy tylko dowiedziałam się kogo mam zabić. Bez przerwy myślałam o Jacku, nie chciałam dopuścić do siebie świadomości że mam go skrzywdzić. Jednak musiałam to zrobić dla Anny, chociaż czasami (zawsze) była denerwująca to i tak ją kochałam. Z rozmyślań wyrwał mnie chropowaty głos Mroka.
-Ziemia do Elsy! –
Tak o co chodzi? -spytałam beznamiętnie.
-Przez ostatnie pięć minut tępo gapiłaś się w ścianę ....ale przejdźmy do rzeczy....przedstawię Ci mój nowy pomysł....-odparł z zapałem.
 -Super.- tym jednym słowem całkowicie go zgasiłam. Jego twarz pokryła się czerwienią, był na mnie bardzo wściekły, ale się nie odezwał. Zaczął nerwowo grzebać w swojej szufladzie. Nie mineło parę sekund gdy znalazł to czego szukał. Położył przedemną bardzo starą mapę i nowy plan ataku. Z niesmakiem chwyciłam pierwszy przedmiot i zaczęłam mu się przyglądać. Na brudnym, ropadającym się w rękach papierze namalowana była piękna kraina z lotu ptaka. Domyśliłam się że to właśnie w tych rejonach teraz znajdował się Jack. Zaś na drugiej kartce był opisany cały przebieg mojej misji. Pod wpływem surowego spojrzenia Mroka, nie mając innego wyboru zajęłam się czytaniem. ATAK NASTĄPI W MOMĘCIE GDY JACK BĘDZIE PRZEBYWAŁ DALEKO OD OBOZU. NAKŁONI GO DO TEGO ELSA, BĘDZIE UCIEKAŁA, CORAZ BARDZIEJ ODDALAJĄC SIĘ OD DOMU HEROSÓW, JACK BĘDZIE ZA NIĄ PODĄŻAŁ PUKI NIE STRACI JEJ Z OCZU. WTEDY ZAATAKUJE GO ARMIA MOICH KOSZMARÓW. NICZEGO NIE ŚWIADOM ZOSTANIE DŹGNIĘTY OD TYŁU MAGICZNYM SZTYLETEM W SAMO SERCE, PRZEZ ELSE. Ten plan był jeszcze bardziej przerażający niż poprzedni. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że Mrok jest zdolny do uknucia tak okropnej intrygi. Coraz bardziej przerażało mnie jego zachowanie.
-Z powodu tych komplikacji, dopiero jutro przystąpisz do zadania. Wyglądał na zadowolonego, chyba wyczuł jaki ogromny nie pokuj wzbudził we mnie jego chory pomysł.
-Mogę już iść? -spytałam znudzona. Popatrzył na mnie gniewnie i syknął.
 -Wynocha!
Wychodząc mocno trzasnęłam drzwiami, by jeszcze bardziej go zdenerwować. Miałam serdecznie dość jego bezczelnego zachowania. Po drodze do pokoju dużo rozmyślałam o tym, czy nie udałoby mi się z tąd uciec, oczywiście wraz z Anką. Jednak pożuciłam złudne nadzieje, wiedziałam że gdy tylko sprubuję wystawić stopę poza zamek bez pozwolenia Mroczka, zaatakuje mnie cała horda smolistych potworów. W końcu dotarłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko. Wiedziałam że jeszcze czeka mnie 2-godzinny trening, więc wolałam nabrać energii przed tą męczarnią. Gdy tylko przymknęłam oczy odrazu usnęłam, śniłam o Jacku, zdawał się być taki piękny i realistyczny. Jego białe zęby były idealnie widoczne w cudnym uśmiechu. W oczach było widać wielką radość, a włosy były ułożone w zamierzonym nieładzie. Nie wierzę! Chyba się zakochałam!

~Truskaweczka

 https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t34.0-12/11016564_452262818259028_1745793681_n.jpg?oh=95fb98de096c82a722bf8d9b60d43cfe&oe=54EF8534&__gda__=1424922596_957e1073f9c8d3e129d1ba49662a5080

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz