Oczami Jane:
Kiedy spokojnie
spacerowałam wokół obozu rozmyślając o Jacku, spotkałam Angie. Jej ubranie było
całe w błocie, a z włosów sterczały pojedyncze igiełki sosny. Nie wiedziałam
czego mam się spodziewać.
-Hej Angi. Wszystko dobrze? -spytałam zaniepokojona.
-Cześć Jane! -pomachała do mnie.-
Oczywiście, czuję się wyśmienicie. -To skąd te siniaki na łokciach?
-Małe zderzenie z
Niciem. -odparła.
-Na pewno nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku. Nie musisz się
martwić. -uspokajała mnie-Ty też nie wyglądasz najlepiej.- stwierdziła.
Angie miała
rację, po śmierci Jacka przestałam dbać o własne zdrowie. Zawsze spałam co
najmniej 9 godzin teraz mój sen stał się 3 razy krótszy. Zaczęłam coraz mniej
jeść, co skutkowało ogromnym zmęczeniem. Zdałam sobie sprawę że muszę teraz
wyglądać jak zombie.
-Mogę jakoś ci pomóc?
-Nie trzeba dziękuję.
-Chyba nie radzisz sobie z odejściem Jacka.-trafiła w sedno,
ale nie mogłam powiedzieć jej prawdy.
-Skąd ci to przyszło do głowy? Po prostu trochę nie panuję
nad swoją mocą.- odparłam ze śmiechem.
-Przepraszam, czasami wygaduję głupoty.
-Nic się nie stało, nie wiesz przypadkiem gdzie odbywa się
teraz zebranie?
-Możliwe że Wielkim Domu.
-Dziękuję jesteś wspaniała! -wydarłam się po czym bez słowa przegania
pobiegłam na naradę.
-Jane zaczekaj! Co ty chcesz zrobić?/!--słyszałam za sobą
krzyki Angie. Nie zwracając na mnie uwagi ruszyłam dalej przed siebie, chciałam
jak najszybciej znaleźć się w Wielkim Domu.
*****
Po pięciu
minutach w końcu dotarłam do celu . Chciałam wiedzieć jak przebiegły narady,
dlatego stanęłam pod drzwiami żeby móc podsłuchać rozmowy toczące się w środku.
-Niestety nie możemy wpłynąć na decyzje bogów, obawiam się,
że nawet jeżeli to udowodnimy i tak nie będzie dla Katie ratunku. -to zapewne
była Annabeth.
–Masz rację.-odparł Percy.
-Nie ma innego wyjścia? -spytał z nadzieją
Will
-Niestety nie.
Z wewnątrz
przestały dobiegać jakiekolwiek głosy, zrozumiałam że wszyscy pogrążyli się w
wielkim smutku. W tej chwili poczułam że przyszedł czas, by powiedzieć te trzy
słowa. Szybko więc weszłam do środka i nie zwracając uwagi na zdziwione
spojrzenia herosów powiedziałam.
-Dusza za duszę.
Czekam na szybkiego nexta ;-)
OdpowiedzUsuńSuper!!!Chcę obronić Jane!!! Nico,Dusza za duszę! - a co?Nie no dobra w sumie jej nie znam,więc niech se robi co chce...Hehe,a tak na poważnie to coraz lepiej jest to pisane...Czekam na nexta,buziaczki!
OdpowiedzUsuńDziękujemy <3
OdpowiedzUsuńO kurczaczki. O.O
OdpowiedzUsuń