Oczami Angeli:
Siedziałam z
Nickiem i Willem w pokoju.
- Już lepiej się
czujesz ślicznotko? -zapytał Will
- Tak
- To świetnie. Muszę zajrzeć do Jane. Nico
pomożesz mi?
- Jasne -odparł
niezbyt zadowolony.
Spojrzał na mnie
pytającym wzrokiem. Uśmiechnęłam się, dając mu do zrozumienia, że nic mi nie
jest. Wyszli i zostałam sama.
Nagle usłyszałam cichy głos, obróciłam się i
zobaczyłam stojącą za mną lśniącą, bladą dziewczynę.
-Kim jesteś? -głos zaczął mi drżeć. Nie
odpowiedziała, tylko machnęła ręką i pojawił się obraz. Widziałam na nim
rannego Jacka i dwóch ludzi.
- Jack! -krzyknęłam
zrozpaczona, poczym chwyciłam miecz i wybiegłam z pokoju.
Biegłam dworem, nikogo prócz mnie tutaj nie
było. Minęło sporo czasu zanim znalazłam to czego szukałam. Gdy usłyszałam złowieszczy
śmiech, pobiegłam w tamtym kierunku, stanęłam za drzewem i zobaczyłam Jacka.
Leżał na okropnie zranionych plecach, z których w każdej chwili sączyło się
coraz więcej krwi. Obok niego stał obrzydliwy mężczyzna w czarnej szacie.
Niedaleko, całej tej scenie przyglądała niebieskooka dziewczyna, trzymała w
ręce lodowy sztylet. Wyglądała na załamaną.
-Wreszcie się
udało! -wykrzyknął nieznajomy. -Pokonałem wielkiego Jacka Frosta!
Zaczął rechotać
tym swoim zrytym śmiechem, przypominającym wrzaski rodzącego pawiana.
Spojrzałam na Jacka, wogule się nie ruszał, wyglądał na martwego. Musiałam jak
najszybciej mu pomóc. Wyszłam ze swojej kryjówki i uderzyłam mieczem w twarz
mężczyzny. Gdy on wrzeszczał z bólu, szybko podbiegłam do Jacka. Pochyliłam się
nad nim, ale ktoś kopnął mnie w biodro. Poleciałam , na bok, upuściłam broń i
uderzyłam w drzewo. Był to ten dziwny facet. Przyjrzał się mi, po czym rozkazał
niebieskookiej:
-Zabij ją, albo
Anna zginie.
Dziewczyna
chwilę się wahała, ale w końcu rzuciła się na mnie. Byłam bezbronna. Zasłoniłam
się rękami czekając na koniec, kiedy usłyszałam jej krzyk. Podniosłam wzrok,
tajemnicza blondynka, chwiała się na nogach. Była cała poszarpana, a wokół niej
tańczyły czarne promienie, które co chwila ją atakowały. Mocno zraniona upadła
na ziemię. Opuściłam ręce i ataki ustały. CZY JA TO ZROBIŁAM? Dziwny mężczyzna,
spojrzał na mnie i powiedział:
-To mi wiele
utrudnia.
Nagle usłyszałam
krzyk:
-Angela!!! - To
byli Will i Nico. Rzucili się na rodzącego pawiana, ale on machną ręką i znikną
wraz ze swoją znajomą.
-Angi! Jack!
-wrzasną Nico, podbiegł do mnie, a Will kucnął przy ciele Jacka.
-Co tu się
stało? -zapytał syn Hadesa. -Jack...-wskazałam palcem , na martwego już
przyjaciela- Czy on…
-Nie oddycha –przerwał
mi Will
Zakręciło mi się w głowie i zemdlałam.
Pamiętam jeszcze że Nico zapytał:
-Angi co ci
jest?! Niestety zdołała z siebie wyksztusić tylko:
-Rodzący pawian -i odpłynęłam na dobre.
………………………………………………………………….…………………………..
Obudziłam się w jednym z
pokojów w lecznicy.
-Jest tu ktoś? -zawołałam.
Niestety nikt mi nie odpowiedział, więc
wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Szłam korytarzem, nagle ktoś
mnie zawołał.
-Angi!!!
Obróciłam się i
zobaczyłam Jane, była bardzo roztrzęsiona i całą twarz miała mokrą od łez.
-Co się stało? -spytałam.
-Jack...
-Co Jack? Co z nim?
-On...on nie żyje. -z
jej oczu zaczęły spadać kolejne krople łez. Nie mogłam nic powiedzieć, zrobiło
mi się słabo i upadłam na ziemię.
-Angi! Co ci jest?!
Jednak nie odpowiedziałam. Zaczęłam płakać.
Mogłam mu pomóc! Mógł jeszcze żyć! Nie zdążyłam! To moje wina!
-Właśnie, palą całun.
Choćmy. - powiedziała Jane. .
…………………………………………………………………………………………………..
Weszliśmy na arenę. Na
środku stało ognisko na którym leżał Jack. Obok niego stał Will i Katie, która
trzymała jego połamaną laskę. Jane szturchnęła mnie i pokazała na chłopaka
stojąca niedaleko nas. To był Nico.
-To ja....
-Idź. - Przerwała mi Jane i kiwnęła zachęcająco
głową.
Zostawiłam ją i ruszyłam w stronę mojego
przyjaciela.
-Hej –powiedziałam.
Nico obrócił się w moją stronę. Miał rozczochrane
włosy, smutną minę i szkliste oczy.
-Cześć. Lepiej się
czujesz?
-Chyba. Jak on... no wiesz?
-Nie żył, kiedy was znaleźliśmy.
Chciałam mu
odpowiedzieć, ale język mi się plątał, łzy napłynęły mi do oczy i zaczęłam
płakać. Nico poszedł i przytulił mnie.
-To moja wina. -powiedziałam
-Nieprawda, bo moja.
Gdybym wtedy z nim nie walczył.
Łza spłynęła mu po
policzku.
-To ja nie zdążyłam z
pomocą.
-Ale skąt ty....
-Herosi -przerwał mu
głośny okrzyk Willa- żegnamy dzisiaj, naszego przyjaciela. Jacka Frosta. Proszę
o całun.
Dwie dziewczyny
przyniosły niebieską narzutę z wychowanymi płatkami śniegu i narzuciły ją na
zmarłego. Will wziął do ręki pochodnie. Obróciłam wzrok, a Nico wzmocnił swój
uścisk.
-Stop! -krzyknęła Katie
- Dusza za dusze!
Wszyscy, wymienili
nerwowe spojrzenia, a potem przerzucili swój wzrok na Nicka. Dopiero teraz
zorjętowałam się, że nadal trzymał mnie w ramionach. Zrobiłam się cała
czerwona. Wysunęłam się z Jego uścisku i zrobiłam kilka kroków do tyłu. Zawstydzona
czekałam co się dalej wydarzy, zawadzając sobie pytanie: O co chodzi?
#Nida
Jedyne czego mi brakuje to więcej Jelsy, po za tym jest super, czekam na next!
OdpowiedzUsuńMi nie brakuje niczego.Jelsa nie zawsze musi być.Na serio super rozdział!!!!!Dusza za duszę!!!?Te słowa grzmotnęły mną o ścianę!No dobra rozumiem że Katie lubi Jacka,ale znają się ile?Dzień?Dwa dni?Wow!!!Na serio nic więcej nie wykrztuszę,bo myśli mi wirują jak szalone!!!chciałabym pisać tak świetnego bloga!!!!Czekam na next!!
OdpowiedzUsuńŚWIETNE! Czekam na nexta !
OdpowiedzUsuńDziękujemy <3 Miło nam że ktoś czyta naszego bloga :D Naprawdę miło czyta się komentarze od was ;) Jeszce raz Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńNico i Angela ♥ Kosiaaam ich
OdpowiedzUsuńSYN HADESA MOŻE COFNĄĆ WYROK ŚMIERCI?!
OdpowiedzUsuń