Mam nadzieje, że mnie nie zabijecie za tą nieobecność.
Niestety na kolejny rozdział brak weny więc dodam one-shota o Rose Black (mamie
Angeli).
Miłego czytania ;)
-Co
wyrzeźbić tym razem? Hmm…..Może Lillę albo róże….. Co o tym myślisz kochanie?
–spytałam mojego męża.
-No.. tak, oczywiście.-odpowiedział
Jak zwykle… To właśnie
mój mąż. Mój „najdroższy” Thomas. Nienawidzę go! Ożeniłam się z nim, ponieważ ojciec chciał złączyć nasze firmy i mieć
więcej pieniędzy. Maiłam wtedy 18-lat, a on 45. Brzydził mnie od zawsze. Jak
wyglądał? A jak może wyglądać stary, zgorzkniały dziad?! Ma pomarszczoną twarz, ręce i całe ciało, jest
śmiertelnie blady i chodzi o lasce. Jego ciemno brązowe włosy, są prawie
całkowicie siwe, ścięte na jeża i z wielkimi zakolami. Oczy ma wiecznie
przekrwione o niebieskim kolorze. Ubiera się w sweterki, dlatego wygląda jak
debil. Chciałabym się rozwieść, ale co ja zrobię sama z trójką dzieci?!
Alimenty? Pfff…. Ten sknera nie da więcej niż 150 dolarów na dziecko. Przeciesz
on jest „taki biedy”. Kochanki dużo go kosztują. Ten cap myśli, że o niczym nie
wiem? Dureń. W każdym razie jak mam się z tego utrzymać?
Nie pracuję, bo mi nie pozwala. Max, jest chory i potrzebuje specjalistycznego
leczenia. Silvier, bez korepetycji nie zda do następnej klasy. Rodzice
powiedzieli, że skoro mam bogatego męża, który mnie utrzymuje to powinnam się
cieszyć. Kiedy się rozwiodę to nawet złamanego centa mi nie dadzą. Choćbym
głodowała i mieszkała z dziećmi pod mostem. Angela nie jest jego córką. Zaraz
po ślubie zaczął mnie zdradzać i bić. Kiedy pojawił się ojciec Angi, był taki
wspaniały. Stalowo-zielone oczy, brązowe włosy do ramion. Był pięknie opalony i
umięśniony. Jego białe zęby i krwisto czerwone usta idealnie z sobą
komponowały. Miał z wygłady około 20-lat. Wiecznie modnie ubrany, obsypywał
mnie prezentami. Mówił, że nasze dziecko będzie wielkie i potężne. Kilka
miesięcy później, moja córka przyszła na świat, a Morfeusz mnie opuścił. Thomas
się tym nie przejął. Sam miał około 10 dzieci…..
-S…skarbie –ledwo przeszło mi to przez usta.- pójdę do
dzieci.
Skłamałam. Weszłam do
mojego pokoju i zamknęłam drzwi.
Usiadłam koło toaletki i obejrzałam się w lustrze. Nie byłam
już tak piękna jak niegdyś. Moje czarne włosy, zaczęły siwieć, a fiołkowe oczy
straciły swój blask…..
-Bzdury wyglądasz pięknie.
Obróciłam się
gwałtownie. Przedemną stał mężczyzna o długich, zagarniętych do tyłu czarnych
włosach. Jego oczy były ciemne, zimne i przekrwione. Wory po nimi, sprawiały
wrażenie jakby nie spał od miesięcy. Zapadnięte policzki, szara cera,
nienaturalnie cienkie i długie kończyny i ten szaleńczy uśmiech. Przełknęłam
ślinę.
-Kim jesteś? –spytałam cofając się do drzwi.
-Mrok. Przyszły władca świata. Nie uda ci się wyjść.-
powiedział bawiąc się kluczem, który przed chwilą był w zamku.
-Wynoś się stąd, bo….- nie do kończyłam, nieznajomy, przykuł
mnie do ściany i podłożył nóż do gardła.
-Nawet nie wiesz jak może ci zaszkodzić bycie moim wrogiem.
–warkną. –Za kilka lat dojdę do władzy i zniszczę wszystkich moich wrogów.
Niestety nie dokonam tego bez twojej córeczki. –nagle poczułam że dostaje
gęsiej skórki. –Jeśli zostanie tutaj Morfeusz prędzej czy później, zabierze ją
do obozu, a w tedy będzie na późno. Musi być po mojej stronie.
-Nigdy!
-Zobaczymy. –zamruczał i
pocałował mnie. –Jeszcze się zobaczymy Rose w bardziej sprzyjających warunkach.
–warkną mi do ucha, po czym znikną w czarnej mgle.
Od razu złapałam klucz i
otworzyłam drzwi. Pobiegłam prosto do córki, ale kiedy weszłam do pokoju jej
już nie było.
-Angi!!!!!!!!!!!- ryknęłam
Byłam w rozpaczy.
Wzięłam najbliżej leżące ostre nażęcie i ruszyłam do męża.
-Kochanie..- tyle zdołał powiedzieć zanim wbiłam je w jego
pierś. Cięłam tak długo, aż nie byłam pewna, że nie żyje. Byłam cała w krwi.
Usiadłam koło niego i wrzasnęłam:
-To twoja wina! –po czym go pocałowałam. – Wiesz, że się
rozwiodę z tobą? Tak kochanie. Nie układa nam się, prawda? –zapytałam, ale nie
doczekałam się odpowiedzi. – Moja córka…. Kocham ją najbardziej na świecie. Ona
wróci, prawda? Oh, oczywiście. Ty też ją kochasz. Jest dla ciebie jak córka….
Rozmawialiśmy tak, aż do
rana. Wtedy przyszła sąsiadka i zadzwoniła na policje. Nie wiem o co jej
chodziło. Przeciesz rozmawialiśmy spokojnie. Zabrali Max’a i Silviera’a. Mnie
zawiśli na policję. Nie dojechałam tam. Był wypadek i Mrok mnie zabrał… tak to
był on.
-Gdzie idziemy?- zapytałam
-Do domu.
-Do domu.....-powtórzyłam i wtuliłam się w niego.
#Nida
Mega! Kiedy next?
OdpowiedzUsuń