Oczami Jane:
Spojrzałam na zegar,
było już około godziny 23. Zbiórka miała się odbyć za 30 minut na Manhattanie,
dlatego postanowiłam wyruszyć wcześniej, żeby się nie spóźnić. W duchu chciałam
jak najbardziej odwlec ten moment. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy, szybko
ubrałam czerwony płaszcz, który niedawno dostałam od Willa i udałam się w stronę wyjścia. Każdy krok sprawiał mi
ogromną trudność, bo wiedziałam że idę na śmierć. Starałam się ukryć niemiłe
uczucie strachu i zakopać je na dnie swojego umysłu. Niestety powoli zaczął
paraliżować całe moje ciało i musiałam wkładać wiele wysiłku żeby wykonać
choćby najmniejszy ruch. Przed oczami pojawiało mi się tysiące scenariuszy
całej ceremonii. Nawet podczas przyjemnego lotu, kiedy zimny wiatr delikatnie
smagał moje policzki, nie potrafiłam się zrelaksować. Cały czas myślałam o tym że już poraz drugi
zginę, ale nigdy nie powrócę do świata żywych. W połowie drogi zaczął mi
dokuczać okropny ból brzucha, który był spowodowany nadmiernym stresem.
Zrozumiałam że Nico miał rację. Nie wiedziałam, czy naprawdę chcę oddać swoje
życie za duszę Jacka. Zaczęłam odczuwać ogromne wątpliwości, na moje
nieszczęście podjęłam już wybór i nie mogłam się wycofać. W trakcie krótkiej
drzemki zaraz po zebraniu w Wielkim Domu, koszmary też nie dawały mi spokoju,
widziałam własną śmierć i moje krzyki podczas gdy pochłaniał mnie ogień.
Chociaż te wydarzenia były tylko domysłami i tak wystarczająco mnie
wystraszyły. Przez całą podróż męczyłam się z własnymi uczuciami, a w mojej
głowie pojawiały się makabryczne scenariusze, których nie chciałam doświadczyć.
Dopiero gdy dotarłam na miejsce, dzięki towarzystwu przyjaciół, trochę się
uspokoiłam.
-Nico,
jak ma wyglądać ta ceremonia? -zwruciłam się z niepokojem do
czarnowłosego.
-Spokojnie, nie będzie żadnego palenia, dźgania, topienia lub
zamrażania. Wystarczy że powiesz "dusza z duszę" i wtedy będzie po
wszystkim.
-Ale mi to pocieszenie. .-odburknęłam. -Nie
martw się Jane, wszystko będzie dobrze.-próbował mnie przekonać.
-Nie
boję się, ale mam prawo trohę się stresować.-odparłam poczym wszyscy bez słowa
ruszyliśmy do miejsca w którym miałam
oddać swoje życie.
***
Zdziwiłam się gdy Nico
puścił z telefonu dziwną piosenkę, jak się później dowiedziałam, za jej pomocą
morzna było otworzyć wrota do piekieł.(taki portal XD dop. aut.) Myślałam, że
będziemy musieli przepłynąć przez rzekę Styks żeby się tam dostać, ale byłam w
błędzie. Jednak to nie był koniec niespodzianek. Cała odprawa miała wyglądać
zupełnie innaczej niż sobie wyobrażałam, więc mój niepokój się zmniejszył.
Pierwszy raz od dłurzszego czasu zdobyłam się na niewymuszony uśmiech, wtedy
całkowicie opuściły mnie obawy, doszłam do wniosku że postąpiłam słusznie i że
nie żałuję swojej decyzji. Gdy wszystko było już gotowe do rozpoczęcia
ceromoni, herosi zebrali się w okół portalu i z zaciekawieniem zaczęli
przyglądać się Nickowi, który wymawiał słowa w języku greckim. Sama dokładnie
przysłuchiwałam się jego wypowiedzi, chociaż niczego nie rozumiałam. Jego
monolog trwał około dwie minuty, gdy skończył przywołał mnie gestem dłoni. Nie
mając innego wyboru, potulnie jak baranek podeszłam do portalu. Już miałam
powiedzieć swoją formułkę, kiedy nagle
ktoś znienacka złapał mnie pod ramiona, zatkał usta i uniusł się wraz ze mną do
góry. Szarpałam się z napastnikiem, próbując wyswobodzić się z jego uścisku. Niestety
był zbyt silny, nawet nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Co było dziwne, nie miał
zamiaru nigdzie się oddalać. A moja moc latania na nic się nie zdała. Nico wraz
z Anabeth, wszelkimi sposobami, próbowali mi pomóc. Podczas ratowania mnie z
opresji, wszyscy herosi całkowicie zapomnieli o wrotach. Zdeterminowana Katie
wykorzystała ten moment i szybko podbiegła do portalu krzycząc.
-Dusza za duszę! -Katie! Nie!!!-wydarł się Percy ale
było już za późno. Z
wrot wyleciała dusza Jacka, wyglądał jak zjawa z horroru. Było widać rany które
poniusł w walce z zabójcą. Jego twarz była strasznie blada, oczy nie iskrzyły
się już dawnym błękitnym blaskiem. A
szeroki uśmiech zastąpił ponury i pełny bólu wyraz twarzy.
-Dusza za duszę.-odparł
zachrypniętym głosem.
Wtedy oczy córki Demeter zaszły mgłą, straciła swoją duszę. A jej ciało
bezwładnie opadło na ziemię.
Ze łzami w oczach obserwowałam z powietrza całe wydarzenie. To ja miałam
umrzeć! A nie ona! Bez przerwy zadawałam sobie w głowie jedno pytanie
-Dlaczego?! Wybuchłam nie pochamowanym płaczem. Ale nie trwało to długo, bo
nastepny widok sprawił że wszyscy znieruchomieli w osłupieniu. Dusza
Jacka zaczęła świecić oślepiającym blaskiem, w jego oczach pojawiły się
niebieskie ogniki. Skóra odzyskała swój poprzedni odcień, a włosy z szarnych
ponownie stały się śnieżno białe. Jego rana zaczęła się zasklepiać i chwilę
później nie było po niej śladu. Zaczął się materializować. Kiedy Jack powoli
opadł na ziemię, Percy i Nico pobiegli sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
Natomiast Annabeth starała się mnie uratować. Ale nie mogła nic zrobić.
-Halo Jack, wstawaj nie pora na
drzemkę...-Nico prubował
obudzić Frosta.
Dopiero po dziesięciu
minutach starań chłopaków, białowłosy otworzył oczy.
-Co
się stało?-wyraźnie było widać że nie czuł się dobrze.
-Nic,
spokojnie...... później ci wszystko wytłumaczę..-najwyraźniej Percy nie chciał
go denerwować.
W
pewnym momenie podeszła do nich Rachel,
z której ust zaczął wydobywać się zielony dym. Po chwili dołączyły do tego
słowa przepowiedni wypowiadane trzema głosami.
-Króla upiorów to nowe
wyzwanie.
Inaczej ciemnością znów
się świat stanie.
Pięć bohaterów na północ
podąży.
Śmierć nie ominie ich
lecz zdąży.
Heros rozpaczą wielu się
stanie,
a tylko strażnik
powstrzymać jest go w sanie.
Koniec życia będzie
wyborem półboga,
przyjacielem ich za to
zmora wroga.
Kiedy tylko skończyła,
padła zemdlona na ziemię. Szybko podbiegł do niej Will i wziął ją na ręce.
Poczułam
jak mój porywacz, powoli opuszcza mnie na ziemię. Wogóle nie rozumiałam jego zachowania, nie
wiedziałam czy jest moim wrogiem czy przyjacielem. Gdy tylko dotknęłam stopami
podłorza, natychmiastowo wyrwałam się z rąk nieznajomego i wycelowałam w niego
swoją mocą. Widok który ujrzałam przerósł moje najśmielsze oczekiwania, stał
przedemną chłopak o włosach Nica i oczach Jacka. Różnił się od nich jedynie
rysami twarzy i tym że posiadał czarne skrzydła.
-Kim jesteś?! -spytałam.
-Nazywam się Max Bolt.
~Truskaweczka
Jaaaaaa <333 JACK ZYJE JACK ZYJE!!!!! A i biedna Kati... Nie moge sie doczekac nexta i weny!
OdpowiedzUsuńJack żyje! Juhu! Nareszcie!
OdpowiedzUsuńJack żyje! Juhu! Nareszcie!
OdpowiedzUsuńCiekawe po co on to robił?...
OdpowiedzUsuńJack Żyje!!!!Ale Katie!!!! A w ogóle What? Kto to ten Max?Dawaj nexta bo ciekawość nie da mi tyle czekać!
OdpowiedzUsuńA ja czekam i czekam...
OdpowiedzUsuńWow a rysowałaś ty? Wszyscy mdleją ;)
OdpowiedzUsuńI czekam...
OdpowiedzUsuńI czekam...
OdpowiedzUsuń