Oczami
Nicka:
Chłopak
stojący przede mną był naprawdę dziwny. Miał siną skórę i białe włosy, ubrany
był na niebiesko, ale nie miał butów. Musiał dać nogę z psychiatryka, ponieważ
myślał że pokona mnie starym kijem. Bez wahania zaatakowałem. Niestety chłopak zrobił
unik, co nie było by dziwne gdyby nagle nie wzbił się w powietrze. Zdziwiłem
się, ale znów ruszyłem na niego. Podskoczył, jednak tym razem nie uszło mu to
na sucho wbiłem swój miecz w jego nagą stopę. Jękną z bólu, niestety też zdołał
mnie zranić. Mój przeciwnik uśmiechał się, co sprawiło że moja nienawiść do
niego potroiła się. W tej samej chwili zrobił najgłupszą rzecz, zniżył loty.
Wykorzystałem to i w mgnieniu oka zadałem mu cios w brzuch. Trzeba przyznać coś
na tym obozie się nauczyłem. Musielibyście widzieć jego minę była taka
śmieszna, teraz to się na mnie wkurzył. Nagle zaatakował mnie, oberwałem i
upadłem. Oberwałam w najgorsze miejsce jakie można. By było. Skuliłem się i zacząłem mówić o ni wszystko co przyszło mi na myśl.
Wyglądał na
zadowolonego z siebie, a ten jego uśmieszek doprowadzał mnie do szału. W końcu
wstałem, jedyną rzeczą z jakiej się cieszyłem był fakt że mój drogi wróg też
był ranny i gorzej odemnie z tym sobie radził. Bez chwili zwłoki zaatakowałem
go. Tym razem przewaga była po mojej stronie. Uderzyłem go w ramię, a następnie
przewróciłem go na ziemię. Wygrywałem!!! Miałem ochotę uderzyć go mieczem w tą
jego wcześniej uśmianą twarz, ale niespodziewanie ktoś złapał mnie za
nadgarstek. Nie wierzyłem własnym oczom, koło mnie z wyrażanie zadziwianą
twarzą stał Percy.
- Co tu się
dzieje?- zapytał całkiem zaskoczony – Nico, kto to jest?
- Ja nie
wiem – powiedziałem z lekkim niedowierzaniem że go widzę.
- Jestem
Jack – powiedział chłopak – a ten tu jest pomocnikem Mroka!
Popatrzeliśmy
z Percy po sobie, i wreszcie powiedziałem:
- Jakiego
Mroka! Kto to w ogóle jest ?!
- Nie kłam –
rykną – ty dobrze wiesz o co chodzi.
- Ja nie
znam żadnego Baroka!
-Nie Baroka
tylko Mroka! – krzykną z oburzeniem – Złego….
- Nieważne!
– przerwałem mu – Jestem Nico di Angelo syn Hadesa, a ty uciekłeś z psychiatryka!
Percy nadal
nie rozumiał co właściwie tutaj zaszło. Złapał mnie za ramiona, potrząsną i z
lekkim niepokojem zapytał:
- Nico co tu
się stało? O czym on mówi? Czemu jesteście ranni?
- Szedłem
lasem – zacząłem opowiadać – gdy jakiś koń wyskoczył i zwalił mnie na ziemie, a
potem on wybiegł… - I tak opowiedziałem mu wszystko aż do tego miejsca.
- Dobrze –
zaczął Percy – musimy wsiąść go do obozu i opatrzeć wam obydwu rany.
- Wżyciu –
zaprotestowałem – on mnie zaatakował….
- Nico! –
krzykną ze złością Percy – Trzeba mu pomóc! Weźmiemy go pod ramiona, opatrzymy
i zaprowadzimy do Hejrona!
Nie czekał
na odpowiedź wziął go pod jedno ramię i skiną na mnie głową. Pomogłem mu go
podnieść, a Jack nie wyraził najmniejszej linii oporu więc łatwością szliśmy do
obozu. Dziwnie się czułem,
przed chwilą
chcieliśmy się wzajemnie pozabijać, a teraz idziemy ramie w ramię do mojego
drugiego domu.
#Nida
Powiem szczerze: uwielbiam wasze rozdziały i czekam na więcej :P Są wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńDziękujemy Majuś <3
OdpowiedzUsuńnie ma za co Niduś albo Truskawuniu :P
OdpowiedzUsuńNiduś ;)
OdpowiedzUsuńAŁA! To musiało boleć... :/
OdpowiedzUsuńCHEJRONA nie HEJRONA ale opowiadanie świetne! :D
OdpowiedzUsuń