Oczami Elzy:
Usłyszałam pukanie do drzwi, niechętnie zwlekłam się
z łóżka, wiedziałam kto do mnie przyszedł. Podreptałam pod nie, co chwila
potykając się o moją czarną piżamę i z ociąganiem przekręciłam kluczyk. Do
środka wszedł Mrok, cały rozpromieniony.
-Dzień Dobry Elso.-odparł chłodno.-Wiesz jaki jest
dzisiaj dzień?
-Tak, dzień mojej wielkiej misji, mam rację? -zapytałam
ironicznie. Uśmiechnął się widząc jak się z nim droczę, nienawidziłam go, był
potworem.
-Właśnie, przyszedłem w tej sprawie....
Marzyłam o tym by ten dzień wogule nie nadszedł, nie
chciałam zabijać i niszczyć wszystkiego co napotkam, tak jak to robił Mrok. Nie
wiedziałam jakie będzie moje zadanie, ale wiedziałam że na pewno nie będzie
związane z niczym dobrym.
-Więc, może przedstawię ci mój plan.-nie pytał, po prostu
rozkazał na swój sposób bym go słuchała. -Dobrze-odparłam beznamiętnie, by go
zdenerwować
-Ale najpierw się przebiorę. Posłałam mu złośliwy
uśmieszek. Popchałam go do drzwi i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Mogło się to
wydawać ryzykowne, ale wiedziałam że nic mi nie zrobi przecież mnie potrzebuje.
Anna także jest bezpieczna, nie zabije jej za takie malutkie wybryki, gdyby to
zrobił sama mogłabym go zabić. Dobrze o tym wiedział, ale na razie trzyma mnie
w "szachu". Postanowiłam założyć na siebie moją ulubioną suknię,
która w malutkim stopniu przypominała wcześniej noszone przezemnie ubrania.
Chociaż w większej części była czarna, miała jednak w niektórych miejscach
odrobinę błękitnych kryształków. Pomalowałam usta purpurową szminką, a oczy
podkreśliłam czarnym cieniem. Mam to szczęście, że nigdy się nie starzeję,
nieśmiertelnością obdarował mnie Mrok, tak jak mocą koszmarów. Bycie wiecznie
młodą było jedyną zaletą współpracowania z tym potworem. Przy życiu trzyma mnie
tylko nadzieja, że kiedyś od niego ucieknę wraz z Anką. Gdy już skończyłam się
przebierać, postanowiłam, że zaczekam aż Mrok sam po mnie przyjdzie. Nie
chciało mi się go szukać po całym zamku i tak zbyt dobrze go nie znałam. Nie minęło
5 minut, gdy do mojego pokoju, bez pukania, wparował Mrok.
-Rusz się głupia dziewczyno! -syknął, nie robiło to
na mnie większego wrażenia.-Czemu tak siedzisz?
-Widzę że ktoś ma dzisiaj zły humor, co? -zapytałam
ze złością.-Wielki Pan Mrok pragnie by wszyscy go słuchali! -krzyknęłam.
Popatrzył na mnie złowrogo. -Lepiej się zamknij.-powiedział jakby moje
poprzednie słowa wogule go nie wzruszyły, wiedział jak wyprowadzić mnie z
równowagi. Miałam go po dziurki w nosie. Postanowiłam że zmienię temat na mniej
drażliwy.
-To jak z tym planem? -spytałam wymijająco -Wreście
się czymś zainteresowałaś.
-odparł gniewnie.-Morze przejdźmy się do mojego
gabinetu, tam lepiej będzie się nam rozmawiało.
Tak samo jak wcześniej, nie sugerował tylko
rozkazywał, co za dupek.
-Oczywiście Panie.-sztucznie się uśmiechnęłam i
ukłoniłam, na jego twarzy pojawił się grymas, wiedział że w ten sposób się z
niego naśmiewam.
-Szybciej!
-Spokojnie, nie tak nerwowo, Mroczku. W wolnym czasie
wymyśliłam dla niego przezwisko z którego nie był zadowolony. (Mroczek)
Odburknął coś w odpowiedzi. Byliśmy wrogami, a i tak dokuczaliśmy sobie jak
starzy przyjaciele, chociaż może w trochę brutalniejszy sposób. Złapał mnie
mocno za rękę, prawie całkowicie odcinając dopływ krwi. Umyślnie, jak
najmocniej, wbijał swoje szare paznokcie w moją dłoń. Wściekła wyszarpałam mu
swoją rękę z jego ohydnego łapska. Przechodząc obok tysiąca różnych drzwi nie było
możliwości byśmy nie natrafili chociażby na jednego z koszmarów Mroka.
Wszystkie tak samo, wzbudzały we mnie odrazę, na sam ich widok chciało mi się
wymiotować. Na szczęście po chwili dotarliśmy do tego przeklętego gabinetu, odetchnęłam
z ulgą. Rozsiadłam się wygodnie na jednym z czarnych krzeseł. Mrok usiadł naprzeciwko
mnie przy swoim obskurnym biurku.
-Więc, jaka jest moja misja? -spytałam znudzona. W
duchu, nie mogłam się już doczekać aż Mroczek wyjawi mi swój plan, chociaż
wiedziałam że będę musiała kogoś skrzywdzić. To i tak chciałam wiedzieć jakie
będzie moje zadanie.
~Truskaweczka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz